Marta Góra

Zasada “kopiuj, wklej” nie jest dla mnie

Rozmawiała: Dagmara Rybicka

Rozważna czy romantyczna?

Czy jedno wyklucza drugie (śmiech)? Obie cechy są ważne w mojej pracy. Projektowaniem ogrodów zajmuję się od 20 lat, zrealizowałam ponad 500 projektów - małych i dużych, prywatnych i publicznych, w kraju i za granicą. Praca jest dla mnie pasją, dlatego nie tylko projektuję i tworzę ogrody, ale również dzielę się wiedzą na swoim blogu ogrodniczym oraz w mediach branżowych i popularnych. Dbam o to, aby cały czas intensywnie rozwijać się zawodowo. Inspiracje gromadzę między innymi podczas licznych podróży, o których również piszę na swoim blogu.

Pani potrafi zainspirować, ale co takiego jest w stanie oddziaływać na panią?

Jedną z inspiracji są z pewnością podróże po Wielkiej Brytanii. Z zamiłowania do roślin specjalizuję się w szacie roślinnej. Ogrody dla moich klientów realizuję w różnych stylach, ale przyznaję, że jestem miłośniczką angielskich.

Zamiłowanie i fascynację odzwierciedla pani styl ubierania się?

Nie miałam nigdy potrzeby definiowania stylu. Dla mnie stanowi umiejętność dobierania naszej garderoby do tego kim jesteśmy i co robimy. Biorąc pod uwagę pracę, aktywności, typ urody, figurę oraz wiek, w jakim jesteśmy. Całość jest wypracowywana indywidualnie.

Pani profesja wymaga artyzmu, polega na dobieraniu, wykorzystywaniu przestrzeni i umiejscawianiu istotnych elementów. Dotyczy też szafy?

W ogrodzie mają znaczenie kolory, kształty i faktury. Te pierwsze pełne są różnych nasyceń i barw, efekty połączeń nie zawsze są jednoznaczne. W moim przypadku jest to „piętno”, jakie odciskają podróże, jak ta po Wielkiej Brytanii, nie tylko Anglii, ale również Szkocji i Walii. Zwiedzając tamtejsze ogrody spotykałam osoby z tzw. wyższej klasy średniej i arystokracji. Ich styl bardzo mi się spodobał, był moment w moim życiu, gdy ubierałam się w stylu angielskim. Pomimo, że od niego już odeszłam pozostał sentyment do elementów brytyjskości, które przejawiają się w modzie. Pasja do mody, do dobrej jakości zaczęła się w moim życiu znacznie wcześniej.

Próbowała pani projektować?

Nie. Moja mama przepięknie szyła. Pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką uwielbiałam przyglądać się, jak pracuje przy maszynie, ja siedząc na podłodze szyłam ubranka dla moich lalek. Podejrzewam, że stąd wzięło się moje wyczucie, ponieważ nasiąkałam nim od dziecka. W domu przewijały się bardzo różne tkaniny, ja nauczyłam się niektóre z nich rozpoznawać.

Marta Góra

Uważa pani, że można połączyć jakość i styl?

Dla mnie jakość ma wielkie znaczenie, szczególnie po etapie „zachłyśnięcia się” szybką modą. Na szczęście gotowość do kupna wielu ubrań towarzyszyła mi przez krótki czas. Zrezygnowałam i wróciłam do tego, co było mi bliskie w latach 90-tych, gdy z młodej dziewczyny stawałam się kobietą. Poza tym krótkim okresem, jakość zawsze była dla mnie ważna. Odkąd pamiętam gustowałam w klasyce, lubiłam ten typ ubrań. Uważam, że klasyczne ubrania dobrze wyglądają, gdy są uszyte ze starannością i z tkanin wysokiej jakości.

Co zniechęciło panią do fast fashion?

Ja w dorosłe życie wchodziłam na początku wspomnianych lat 90-tych. To czas moich nastoletnich i studenckich lat. Szafy nie pękały w szwach, ponieważ ubrania były drogie. Gdy było mnie stać zaglądałam do sieciówek, które na początku oferowały dobre jakościowo ubrania. Niestety z roku na rok jakość spadała, a ja zaczęłam poszukiwać czegoś, co w pełni odpowiadać będzie moim wymogom i standardom. Tak trafiłam do Patrizia Aryton.

Jest określony typ, który wpisuje się w ten standard?

Wykonany z tkanin wysokiej jakości. Przede wszystkim lubię wełnę, ma to dla mnie znaczenie. Wspomnienia wysokiego poziomu na jakim szyła moja mama przekładają się na uwagę, którą zwracam na wykończenia i krój. Przykładowo, jak marynarka leży w ramionach, czy jak płaszcz układa się na sylwetce. Jestem na to bardzo wrażliwa.

Zdarzyło się pani pójść bez zastanowienia za modą? Wbrew samopoczuciu, sylwetce i oczekiwaniom?

Nie, nigdy czegoś takiego nie miałam. Nie jestem osobą, która szczególnie fascynuje się modą. Nie przeglądam pism, nie śledzę trendów w Internecie. Ubranie ma dla mnie utylitarne znaczenie. Musi być komfortowe i dobre jakościowo. Komfort noszenia daje mi połączenie jakości i wykończenia. Stawiam na naturalne tkaniny, czasami zdarzy się coś z domieszką, natomiast co do zasady nie kupuję ubrań z syntetycznych tkanin.

Co oznacza, że metka ma znaczenie.

Jest mi potrzebna, abym mogła sprawdzić skład. Dawniej bazowałam na umiejętności sprawdzania przez dotyk. Obecnie wraz z rozwojem technologii tkaniny potrafią być tak doskonale zrobione, że w dotyku przypominają jedwab czy bawełnę. Okazuje się, że często to poliester, więc zaczęłam czytać skład.

Marta Góra

Jakkolwiek wpływa na styl?

Dla mnie styl nie jest constans, zmienia się. Inaczej ubieramy się na studiach, inaczej idąc do pierwszej pracy, będąc młodą mamą, czy pełniąc wysokie stanowisko. Zauważam, że na poszczególnych etapach zmienia się nam figura. O tym mówi się bardzo rzadko, a przecież gdy kobieta dojrzewa, ma za sobą etap macierzyństwa, dzieci wyfruwają z gniazda, sylwetka staje się inna. Wpływa na nas menopauza i zmiany hormonalne, podobnie jak w ciąży. Biorąc to wszystko pod uwagę, styl jest umiejętnością wybierania z trendów tego, co do nas najbardziej pasuje. Pod względem trendów ja odświeżałam jedynie swoją garderobę, bo nigdy nie ubierałam się na zasadzie “kopiuj, wklej”, gdy zobaczyłam, że na manekinie fajnie coś wygląda.

Co zawsze znajduje się w pani szafie, niezależnie od etapu życia?

Płaszcz. Uważam, że stylowa kobieta mająca klasę powinna mieć w swojej szafie trzy dobrej jakości rzeczy. To płaszcz, buty i torba, oczywiście w miarę możliwości finansowych. Zastanawiam się, gdyby budżet mi na to pozwalał, czy byłabym w stanie wydać 40 tys. na torebkę. Nie, ponieważ uważam to za niemoralne. Rozumiem, skąd biorą się takie ceny i jak działa ten mechanizm, natomiast nie jestem osobą, która epatowałaby metkami. Są modele rozpoznawalne na kilometr, jak Kelly Hermesa, ale to nie dla mnie. Dziś moda pokazuje uniformy. Wchodząc do sklepów w każdym znajdziemy praktycznie to samo. Ja tego też nie lubię. Jestem indywidualistką.

Czym zainspirowała Panią marka Patrizia Aryton?

Znawstwem, ponieważ otrzymywane porady wpisywały się w moje oczekiwania, zestawiania ubrań tak, aby wyglądać trochę inaczej.

Ponadczasowość mody jest pani bliska czy to przereklamowane zjawisko, o którym po prostu dużo się mówi?

W modzie nic nie jest na stałe. Obserwując, co pojawia się w trendach uważam, że nosiłam już wszystko (śmiech). Nie wierzę w ponadczasowość, bo nawet jeśli ubrania są klasyczne to po kilku latach zawsze będą passe. W trendach będą luźne żakiety, a my mamy w szafie taki bardziej dopasowany. Owszem, ubrania powinny służyć jak najdłużej, natomiast z czasem my, panie, powinnyśmy uważać. Jeśli młoda dziewczyna założy vintage będzie wyglądała super, w przypadku moich równolatek wydarzy się efekt sięgnięcia na samo dno szafy. Tego nie robię, ale nie jestem też zwolenniczką wymiany garderoby co sezon, czy dwa. Absolutnie nie.

Co dla Pani oznacza hasło: Jesteś idealna, kiedy jesteś sobą?

Lubię dobrze wyglądać, pewnie jak wiele kobiet jestem trochę próżna, chcę się sobie podobać, ubieram się dla siebie i lubię się czuć w swoich ubraniach dobrze i komfortowo. Sprawiają to płaszcze – można ubrać jeansy, T-shirt, na nie luksusowy płaszcz i gdy wtedy wychodzi się z domu po przysłowiowe bułki to ma się świadomość, że wyglądam dobrze. Sylwetka się prostuje, samopoczucie jest lepsze. Fakt, że dobrze wyglądam poprawia mi nastrój. Ważną rzeczą dla mnie jest akceptacja siebie samej, własnego ciała, tego jak się wygląda, bo ubranie to odszyty kawałek materiału. Odżywa dopiero na kobiecie, która je nosi. Być może do tego dojrzewa się z czasem. Większość z nas ma kompleksy – jesteśmy za niskie, za grube, nogi nie takie, czy biust nie bardzo. Potrafimy wynajdować w sobie mankamenty, czasem te niedoskonałości są tylko w naszej głowie. Akceptując siebie taką, jaką się jest, moda pomaga. Gdy chcemy - ukrywa. Czasami wiem, że coś mnie skraca, ale lubię ten ciuch i go po prostu noszę. Skoro czuję się w nim dobrze to znaczy, że wyglądam dobrze. Niepewne siebie nawet w najpiękniejszej sukience nie będziemy błyszczeć. Ja lubię, w końcu jestem zodiakalnym Lwem.